All tracks written and produced by Pete Namlook & David Moufang
(c)2001 Fax
1. Softwired
2. Short Return of the Astrogator
3. Hardwired - Tangent
4. Hardwired - Hypotenuse
5. Hardwired - Asymptote
6. Wear You Love Out
7. 1969
Seria Move D / Namlook trwa już dobrych kilka lat, recenzowany tutaj album jest już piątym z kolei w dorobku Davida Moufanga (ukrywającego się pod pseudonimem Move D) oraz Pete'a Namlooka. Poprzednie części miały swoich gorących zwolenników jak i zdecydowanych krytyków, jednak dopiero "Wired" pogodził jednych i drugich zbierając prawie wyłącznie przychylne i entuzjastyczne oceny. Cóż takiego niezwykłego miało miejsce 19 kwietnia 2001 roku w studiu Klanglabor, gdzie zarejestrowano ten materiał na żywo? Całość rozpoczyna się spokojnym ambientowym intrem w utworze "Softwired", które około czwartej minuty rozwija się w kołyszący chill-out'owy rytm rzadkiej piękności. Sekcja rytmiczna raz wysuwa się na pierwszy plan, by wkrótce oddać miejsce syntezatorowym padom. Wreszcie w połowie utworu Namlook chwyta za gitarę i serwuje jedną ze swoich jazzowych solówek w stylu Pata Metheny. Brak w tej kompozycji jakiejś zdecydowanej melodii czy linii wiodącej, ale klimat jaki panowie tworzą za pomocą zgrania rytmu z podkładami i mnóstwem ciekawych efektów imponuje. Część "Hardwired" podzielono na trzy utwory. Kiedy w "Softwired" czuć było przewodnią rolę Namlooka, tak w "Hardwired" pałeczkę przejmuje Moufang wypełniając powstałą przestrzeń rozpędzającym się mechanicznym beatem wspomaganym namlookowskimi efektami w tle. Wspaniale skonstrułowana maszyneria nabiera rozpędu w "Tangent", zmienia przełożenia w "Hypotenuse", by zacząć wytracać tempo pod koniec "Asymptote". Najlepsze miejsca do słuchania takich dźwięków to pojazdy w ruchu (pociąg, samochód), kiedy przesuwający się za oknem krajobraz współgra wybrzmiewającymi dźwiękami, choć zawsze można usiąść wygodnie i zamknąć oczy, a wtedy granicą jest już tylko własna wyobraźnia. Album kończy się dwoma już zdecydowanie spokojniejszymi kawałkami "Wear Your Love Out" oraz "1969", które uspokajają rozbiegane myśli i przygotowują na spotkanie szarej reczywistości. Album wręcz wyśmienity, w środowisku wiernych fanów Faxu zaskakująco zgodnie uznany za pozycję klasyczną i bardzo istotną w katalogu wytwórni. Poza tym zdecydowanie najlepszy album Faxowy w minionym 2001 roku. Godny polecenia każdemu.
"...To co do niedawna wydawało się niemożliwe stało się faktem. Początek lata przywitaliśmy wraz z nową płytą Quidam, który to wydawał się być już u kresu swej artystycznej drogi. "SurREvival" w żaden sposób nie sugeruje że w zespole miał miejsce jakikolwiek kryzys. Co prawda podczas nieobecności grupy pojawiło się kilka świetnych pozycji z "Out Of Myself"Riverside, "Resensement"Naamah i "S.U.S.A.R."Indukti na czele, ale nowa muzyka zasłużonej dla polskiego art rocka formacji broni się sama...."
Czytaj więcej